Liczby nie kłamią
Czytelnia > Gender i LGBT
Stoimy w obliczu
gigantycznej medialnej manipulacji,
której celem jest zdyskredytowanie
autorytetu Kościoła katolickiego
Ta pełna hipokryzji
manipulacja polega na tym, że środki masowego przekazu całkowicie przemilczają
dziesiątki tysięcy przypadków pedofilii wśród różnych grup społecznych,
natomiast skupiają się tylko na nielicznych przypadkach duchownych. W ten
sposób media generują przekaz, że największym zagrożeniem dla dzieci są księża.
Kiedy pedofilia dotyczy człowieka świeckiego, wówczas nikt nie pociąga do
odpowiedzialności takich instytucji jak szkoła, zakład pracy czy policja.
Natomiast w przypadku duchownego próbuje się obarczyć odpowiedzialnością za
jego czyny cały Kościół.
Popatrzmy jednak na fakty. Raport
rządu Stanów Zjednoczonych Children’s Bureau stwierdza, że w 2011 roku
na terenie USA zostały zarejestrowane 61.472 seksualne przestępstwa dokonane na
dzieciach. Zaledwie 0,034 procentu z nich popełnionych zostało przez osoby
duchowne.
Badania przeprowadzone
przez niezależny ośrodek John Jay College of Criminal Justice wskazują na fakt,
że od 1950 do 2002 roku na terenie Stanów Zjednoczonych za winnych nadużyć
seksualnych wobec nieletnich zostało uznanych 6.000 nauczycieli wychowania
fizycznego i trenerów sportowych. W tym samym czasie w USA pracowało 109
tysięcy kapłanów. W ciągu tych 52 lat za nadużycia seksualne prawomocnymi
wyrokami skazano zaledwie 100 księży, których wydalono ze stanu duchownego. W
przypadku 22 z nich oskarżenia dotyczyły pedofilii w sensie ścisłym, natomiast
78 zostało skazanych za przestępstwa seksualne z osobami, które były już poza
wiekiem dziecięcym. Trzeba pamiętać, że w Kościele katolickim prawo kanoniczne
za pedofilię uznaje czynności seksualne z osobą, która nie ukończyła 18 roku
życia. Natomiast według prawa cywilnego zakazane są czynności seksualne z osobą
poniżej 15 roku życia.
W USA stwierdzono 39 milionów
aktów pedofilskich; w 60 procentach z nich dzieci były ofiarami swoich
zwyrodniałych ojców, ojczymów czy wujków. Stanowi to oczywisty efekt „rewolucji
seksualnej”, wszechobecnej pornografii, która bez żadnych zahamowań jest
promowana przez media. Producenci pornografii, antykoncepcji oraz właściciele
klinik aborcyjnych i stosujących metodę in vitro czerpią ze swej
działalności miliardowe dochody. Ich klientami są ludzie zagubieni moralnie
oraz uzależnieni od seksu. Kościół katolicki, który wzywa do nawrócenia, do
czystości serca i całkowitego zerwania z wszelką rozwiązłością seksualną, jest
największym wrogiem dla tego demonicznego biznesu.
To właśnie dlatego stał się on
obiektem pełnej nienawiści kampanii posługującej się kłamstwem, półprawdami lub
zmanipulowaną prawdą w tym celu, aby zafałszować prawdę o Kościele oraz
całkowicie zniszczyć jego autorytet i jego oddziaływanie na ludzi.
Paradoksalnie media promujące rozpustę oskarżają o tę rozpustę księży, który
rozpustę piętnują i zwalczają! Najgorsze jest jednak to, że miliony odbiorców
tej propagandy bezkrytycznie dają się nabrać i padają ofiarami oczywistej
manipulacji. Dlaczego przestajemy używać rozumu?
W artykule Fakty w cieniu
oskarżeń pani Marzena Nykiel pisze: „Gołym okiem widać, że celem
antyklerykalnej kampanii jest odebranie Kościołowi prawa do zabierania głosu w
sprawach związanych z moralnością czy zajmowania stanowiska w kwestii aborcji,
in vitro, eutanazji, antykoncepcji i wstrzemięźliwości seksualnej. Celem jest
zohydzenie instytucji, odebranie jej wiarygodności i zaufania wiernych. Przy
tak wzmożonej nagonce, która trwać będzie zapewne przez kolejne miesiące czy
lata, wielu rodziców uda się w końcu złamać podrzucanym nieustannie pytaniem:
czy twoje dziecko jest bezpieczne na katechezie, zbiórce ministranckiej, oazie
czy próbie chóru? Kto się oprze wdrukowywanemu codziennie schematowi
skojarzeniowemu „ksiądz = pedofil”?
W zrozumieniu metodologii
antyklerykalnych działań może pomóc poniższy cytat: „Każdego dnia wychodzą na
światło dzienne przypadki nadużyć seksualnych, których dopuszczają się
członkowie kleru katolickiego. Niestety, nie można już mówić o pojedynczych
przypadkach, lecz raczej o zbiorowej zapaści moralnej. Wielu kapłanów i
zakonników przyznało się do winy. Bez wątpienia owe tysiące przypadków
odkrytych przez wymiar sprawiedliwości stanowią zaledwie wycinek prawdziwych
liczb, wziąwszy pod uwagę, że hierarchia kościelna zdołała ukryć i zatuszować
wielu zwyrodnialców”.
Skąd pochodzi? Komentarze takiej
treści słyszymy w medialnym przekazie codziennie. Autorem powyższego cytatu
jest jednak sam szef propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels, który wygłosił
swoje płomienne przemówienie w 1937 roku. Rzucenie oskarżenia jest rzeczą
najprostszą. W obecnym stanie prawnym nie trzeba nawet potwierdzenia osoby
rzekomo pokrzywdzonej, by wszcząć dochodzenie. Dochodzi dzięki temu do
kuriozalnych sytuacji, w której ani ofiara, ani jej najbliżsi, ani sam oskarżony
nie potwierdzają prawdziwości oskarżenia, a postępowanie się toczy. W przypadku
księży zostają oni najczęściej natychmiast odsunięci od pełnienia obowiązków
duszpasterskich, a media, nie czekając na wynik dochodzenia, rozszarpują ich na
oczach czytelników. Medialna panika sprzyja też robieniu na procederze
gigantycznego biznesu. Widać to doskonale na przykładzie Stanów Zjednoczonych,
gdzie na fali ścigania pedofilii wypłynęło wiele kancelarii prawnych” („W
Sieci”, nr 40/2013).
Pan Jezus ostrzega: „Niepodobna,
żeby nie przyszły zgorszenia; lecz biada temu, przez którego przychodzą. Byłoby
lepiej dla niego, gdyby kamień młyński zawieszono mu u szyi i wrzucono go w
morze, niż żeby miał być powodem grzechu jednego z tych małych. Uważajcie na
siebie” (Łk 17,1-2). Stanowisko i praktyka Kościoła katolickiego są
jednoznaczne: zero tolerancji dla pedofilii. Jeżeli zostanie udowodnione, że
osoba duchowna popełniła grzech pedofilii, to ktoś taki natychmiast przenoszony
jest do stanu świeckiego.
Pedofilia jest przestępstwem
wołającym o pomstę do nieba. Zwalczanie jej powinno się zacząć od wypowiedzenia
zdecydowanej walki z erotyzacją życia publicznego, a przede wszystkim z
pornografią, bo to są korzenie pedofilii i wszystkich innych przestępstw
seksualnych. Tylko czyste serca ludzi pojednanych z Bogiem, odrzucające
„wszelką rozpustę”, mogą stanowczo sprzeciwić się narastającej fali pedofilii w
naszych społeczeństwach i skutecznie ją zwalczyć.
ks. Mieczysław Piotrowski TChr